Prawo Jazdy A, czy B. Poj. 125, czy większa ? [oddzielony].

[marko7]

---

a co do rejestracji na B to tylko i wyłącznie wersje LT czyli z lekko szerszym rozstawem kół z przodu i hamulcem noznyn są rejestrowane z homologacja L7

Po pierwsze homologacja o której piszesz to L5e Motocykle trzykolowe a nie L7, po drugie ustawa nie jest nigdzie sprecyzowana dokładnie czy bedzie to wymagane , najlepiej chyba poczekać .

http://www.jednoslad.pl/trojkolowce-na-p...j-komisji/

[dilbertw]

a co do rejestracji na B to tylko i wyłącznie wersje LT czyli z lekko szerszym rozstawem kół z przodu i hamulcem noznyn są rejestrowane z homologacja L7

Jak znalazłeś przepisy to podaj je tutaj. 
Przydadzą się innym, a i sam jestem ciekaw !

To dot. rejestracji w Niemczech w Polsce tego jeszcze nie ma z tego co wiem(( dlatego jak się znajdzie taki pojazd w Niemczech można go przerejestrować do polski na ten samą homologacje czyli pojazd samochodowy inny (L7e). Jak znajdę ten art. to wrzucę bo ja najpierw chciałem takie cudo zanim kupiłem Xevo

[marko7]

Z innym samochodowym to same problemy, wysokie oc jak za samochód i nie wiem czy tak Ci sie uda ale powodzenia . Ja wole podpiąć sie o ustawę o trojkolowcach niż kombinować jako inny samochodowy pojazd.

[Michu]

Egzaminator stres wykorzystuje, to bardzo dobrze na drodze za kółkiem takiej pobłażliwości jak na egzaminie nie ma. W trakcie egzaminu na "B", cały czas obok nas siedzi ktoś, kto może przejąć  w pewnym stopniu kontrolę nad pojazdem.

Gdy robiłem kategorię A, stosunkowo nie dawno, wydawało mi się, że skoro już jakiś czas jeździłem skuterem 50, 125, a kiedyś (dawno temu) również motocyklem bez prawa jazdy, to dam radę z palcem w d.... . Po części miałem rację, ale nie we wszystkim. 

Jeśli chodzi o przepisy nie miałem większych problemów jedynie uzupełniłem pewne braki, dałem radę za pierwszym razem zdać egzamin. 

Najwięcej problemów na egzaminie miałem na placu. Mimo, że na kursie bez większych problemów po jakimś tam czasie wszystkie manewry egzaminacyjne wykonywałem w miarę dobrze i bez błędnie, to na egzaminie faktycznie przychodzi stres i byle pierdoła urasta do dużego problemu. 
Mogę śmiało powiedzieć, że pierwszy raz gdy poszedłem na egzamin z równowagi wyprowadził mnie ubiór, kurtkę , rękawiczki i kask miałem swoje, ale nie wziąłem ze sobą spodni z ochraniaczami kolan, które są na egzaminie wymagane. Te badziewia, które oferują WORDY, miały wyrobione rzepy i już niby uzbrojony do jazdy we wszystkie te elementy, kamizelka krótkofalówka ze słuchawką w uchu itp, gdy wsiadałem na moto i poluzował się rzep nakolannika, tak "złej baletnicy przeszkadza i rąbek u spódnicy", schodzę i poprawiam już spocony i przejęty  , ponownie dosiadam motocykla, a którego silnik był nie rozgrzany i którego wcześniej nie miałem okazji wyczuć, obroty silnika niższe jak na tym na którym uczyłem się w szkole jazdy, przy ruszaniu zdechł. No to druga szansa, ale we mnie już się "gotowało" dosłownie i w przenośni to było lato upał. Zgasł drugi raz i drugie podparcie się nogą, dziękuję i do widzenia.
Gdybym kiedykolwiek podchodził drugi raz do egzaminu, zamówiłbym sobie pojazd na egzamin na którym się uczyłem w szkole jazdy, to kosztuje, ale ponowny egzamin również, a odpada czynnik, że każdy pojazd trzeba wyczuć, a to trwa (wystarczy posłuchać ile kierowcy rajdowi potrzebują czasu na opanowanie nowego pojazdu - wyczucie) To jest drobny szczegół na który większość nie zwraca uwagi.  

Teraz powiedzcie mi kto z nas się dzisiaj przejmuje, że przy wolnych manewrach, czy wolnej jeździe podpieramy się nogą czy nawet obiema  Nikt, też z tego powodu prawa do jazdy nie odbierze, ale jest to  umiejętność, którą trzeba posiadać na egzaminie, która świadczy o opanowaniu prowadzenia tego specyficznego pojazdu.
Dzisiaj bardzo często sam siebie testuję i staram się przy wolnych manewrach nie podpierać nogami. 
Slalom szybki w sumie nie jest w mojej ocenie trudny do wykonania, stresujące jest jedynie, że trzeba to osiągnąć przy konkretnej minimalnej średniej prędkości, tyle i aż tyle, ale z tym problemu nie miałem. Ósemka to jest fajny manewr, którego instruktor nauczył mnie wykonywać również na drugim biegu, a to ze znacznie wyższą prędkością i to mi się przydało na egzaminie, miałem sytuację, gdzie bym się podparł, ale zwiększyłem prędkość i się udało, tu stres nie działał. 
Najbardziej problematyczny w mojej ocenie jest slalom wolny, ponieważ umiejętność powożenia to nie  tylko rozwijanie max prędkości, a opanowanie motocykla  przy prędkościach minimalnych w mojej ocenie jest to trudna sztuka, jednak u każdego z nas będzie inny rodzaj manewrów, które rodzą trudności w wykonaniu. 

Mogę śmiało powiedzieć, że kurs na kategorię A, daje dużo więcej jak samoistne uczenie się jazdy na dwuśladzie jedynie z kategorią B.
Nie umniejszam, że ktoś z Was, gorzej przez to powozi, sam nie jestem alfą i omegą przez to, że zdałem na A, chodzi jedynie o otarcie się o techniki jazdy, które na placu są sprawdzane (tak większość z nich wykonujemy nieświadomie lub świadomie, lepiej lub gorzej, ale na egzaminie mają być wykonane tylko lepiej i dobrze), dalsza część egzaminu na mieście to jest lajcik i trzeba mieć naprawdę pecha, aby go nie zaliczyć. 

Czy warto wyrabiać kategorię A, mając możliwość poruszania się 125 cc na kategorii B, to tylko zależy od Was samych jakie macie parcie do większej pojemności, ale proszę nie róbcie tylko z tego powodu, że w grupie nie nadążacie z a większymi maszynami w mojej ocenie taka motywacja jest błędem. 
Lepsze przyspieszenie i większa moc motocykla taje pewne pole manewru w kwestii naszego bezpieczeństwa na drodze, ale trzeba to wykorzystywać bardzo umiejętnie z uwagi na to, że kij ma dwa końce.

Rozpisałem się, ale nie widzę różnicy w zdawaniu egzaminu, stres towarzyszył i kiedyś , teraz system egzaminu inny, kiedyś uczyłem się testów i na kursie uczulano mnie na błędy w arkuszach testowych, gdzie dobra zgodna z kodeksem odpowiedź była błędna, dzisiaj może być kilka odpowiedzi dobrych, aby zbadać zdolność logicznego i szybkiego myślenia co za kierownicą ma niebagatelne znaczenie.

Czepiać się mogę do stopniowania kategorii: AM, A1, A2, A, gdzie za każdym razem musimy przejść przez pełen drogi kurs, albo do eko jazdy, która jest psu na budę potrzebna na egzaminie, niech tego uczą, ale nie świadczy to o umiejętności powożenia i egzaminowanie z tego jest co najmniej śmieszne, oczywiście moim zdaniem.

[Tom]

...trzymam kciuki za koncept Kymco CV3...

To jeden który mi się spodobał "od pierwszego wejrzenia". Ale cena pewnie będzie zaporowa .

...Idziesz na egzamin na luzie, bo wiesz, że znasz przepisy, bo wiesz, że umiesz jeździć... idziesz i po prostu zdajesz...

I tak właśnie zdałem prawko na 'B'. Wiedziałem co miałem wiedzieć i po kilku minutach jako pierwszy oddałem test (wówczas jeszcze na papierze) i wyszedłem z sali. A za chwilę na korytarzu dowiedziałem się że zdałem . Sama jazda to był już pikuś.

A osobiście to wolę chyba pojazd na dwóch kółkach niż trzech, mimo że na trzech jest ponoć bezpieczniejszy. Na dwóch jakiś taki.... bardziej motocyklowy

---

...Zgasł drugi raz i drugie podparcie się nogą, dziękuję i do widzenia.
Gdybym kiedykolwiek podchodził drugi raz do egzaminu, zamówiłbym sobie pojazd na egzamin na którym się uczyłem w szkole jazdy, to kosztuje, ale ponowny egzamin również, a odpada czynnik, że każdy pojazd trzeba wyczuć, a to trwa (wystarczy posłuchać ile kierowcy rajdowi potrzebują czasu na opanowanie nowego pojazdu - wyczucie) To jest drobny szczegół na który większość nie zwraca uwagi...

I to jest m.in. chore w WORD, że za takie pierdoły mogą Cie oblać. Wiadomo że na nieznanym sprzęcie to i sam Sykes czy inny Rea będzie mieć problemy. Cóż, polska rzeczywistość....

[marko7]

...trzymam kciuki za koncept Kymco CV3...

To jeden który mi się spodobał "od pierwszego wejrzenia". Ale cena pewnie będzie zaporowa .

Myślę ze jak wszystkie inne w kategorii 500+ czyli 35-40 tys

[Michu]

...Zgasł drugi raz i drugie podparcie się nogą, dziękuję i do widzenia.
Gdybym kiedykolwiek podchodził drugi raz do egzaminu, zamówiłbym sobie pojazd na egzamin na którym się uczyłem w szkole jazdy, to kosztuje, ale ponowny egzamin również, a odpada czynnik, że każdy pojazd trzeba wyczuć, a to trwa (wystarczy posłuchać ile kierowcy rajdowi potrzebują czasu na opanowanie nowego pojazdu - wyczucie) To jest drobny szczegół na który większość nie zwraca uwagi...

I to jest m.in. chore w WORD, że za takie pierdoły mogą Cie oblać. Wiadomo że na nieznanym sprzęcie to i sam Sykes czy inny Rea będzie mieć problemy. Cóż, polska rzeczywistość ...

W mojej ocenie, to nie jest pierdoła, świadczy o tym jak panujemy nad sprzętem, ale uważam, że powinniśmy mieć przed samym egzaminem możliwość choć pięciominutowego oswojenia się z motocyklem na którym będziemy zaliczać egzamin. Coś w stylu rundka na placu czy nawet wykonanie jednego z elementów egzaminu bez oceny w papierach, pięć minut na wyczucie maszyny, to nie wiele, ale daje też w mojej ocenie, coś więcej krótkie rozluźnienie przed stresem. Przecież siedzimy na tej ławeczce czekając na swoją kolej, ja czekałem około 1 godziny i ni chu, chu nie wiesz kiedy ciebie wywołają, a gdy już to nastąpi, to masz baba placek

[MISIEK]

I to jest m.in. chore w WORD, że za takie pierdoły mogą Cie oblać. Wiadomo że na nieznanym sprzęcie to i sam Sykes czy inny Rea będzie mieć problemy. Cóż, polska rzeczywistość....

No tak. Nie dodałem ważnej informacji, że zdawałem na swoim motocyklu, a dokładnie na swoim maxi skuterze. Z którym byłem już bardzo obyty (ten granatowy z sygnaturki). 
Hee... No i miałem koło garażu plac do nauki jazdy i to mi bardzo pomogło ! 

To prawda, na cudzym motocyklu jest zupełnie inaczej.
Trzeba trochę godzin spędzić by go poznać jak jeździ i jak reaguje. I każdemu z nas zajmie to inną ilość godzin. Jedni potrzebyją go dużo, a inni nie potrzebują zbyt wiele.
Ja się zaliczam akurat do tej pierwszej grupy. I dlatego zdecydowałem się na swój motocykl na egzaminie. Tym bardziej, że nauki skończyłem zimą, a egzamin miałem dopiero w kwietniu (a na motocyklu z WORD-u proponowano mi egzamin dopiero w połowie czerwca ! Taka była długa kolejka  - pamiętam jak pani w okienku odpowiedziałem, że 1-ego czerwca to ja będę już na zlocie). 

Wtedy było dużo prościej przystosować motocykl do egzaminu.
Wystarczyła tabliczka "L" i zaświadczenie o min. mocy. 
Dlatego po zdanej teorii od razu zdecydowałem się na Prawo Jazdy A z ograniczeniem na automatyczną skrzynię biegów.
Dzisiaj, to co słyszałem jest dużo więcej z tym kłopotów.

Ale za to są 125-tki. 

Ja na 125-tkę musiałem zrobić Prawko ! 
Kto wie... Gdybym dopiero dzisiaj miał zdawać prawko, to być może bym to sobie odpuścił. 
Może wystarczyła by mi 125-tka, wiedząc, że w niedalekiej przyszłości będą jeszcze trójkołowce na dużo większych silnikach.

[Tom]

...W mojej ocenie, to nie jest pierdoła, świadczy o tym jak panujemy nad sprzętem, ale uważam, że powinniśmy mieć przed samym egzaminem możliwość choć pięciominutowego oswojenia się z motocyklem na którym będziemy zaliczać egzamin. ...

O to mi chodzi, nie że pierdółką jest podparcie się tylko to, że wsadzają Cię na nieznany pojazd i wymagają żebyś czuł się na nim jak w swojej skórze. I tak jak piszesz: przed samym egzaminem z jazdy powinno być kilka/-naście minut dla kursanta na oswojenie się z przydzielonym mu pojazdem; warto by mu pozwolić nawet na przejażdżkę po placu dla samego siebie żeby w miarę "poznać" moto, chociażby jak łapie sprzęgło itp. Pewnie zdawanie na moto na którym nie ćwiczyłeś szybciej odeśle Cię na powtórkę niż gdybyś moto znał.

[Michu]

Misiek, szanuje Twój wybór, ale osobiście nie chciałbym się ograniczać w żadnej zdawanej przezemnie kategorii do automatycznej przekładni i to pomimo, że zarzekałbym się w danej chwili iż nie planuje zakupu czy poruszania się innym sprzętem. Mimo wszystko wolę mieć wybór na przyszłość.